6 sierpnia 2015

Haft wstążeczkowy

Trudne są powroty po tak długie przerwie ,bo przy dwójce dzieci ciężko znaleźć czas na własne pasje, ale  jestem i bez zbędnej paplany .
Z góry przepraszam za ilość zdjęć , ale mam nadzieję, że dotrwacie do końca.

Zafascynował mnie ostatnio haft wstążeczkowy ,i o nim właśnie będzie dzisiejszy post. 

Tu kwiatuszki haftowane na naturalnym lnie , którym potem okleiłam pudełko po butach i powstało śliczne pudełko na drobiazgi. Materiał do pudełko jak i wszystkie ozdobne tasiemki przykleiłam za pomocą "magicznego" kleju.


 I gotowe pudełeczko powędrowało do teściowej na imieniny. 


Środek wykleiłam papierowymi serwetkami.







To moje pierwsze próby ze wstążeczkami , strasznie fajnie się to robi, bo w przeciwieństwie do krzyżyków , efekt końcowy jest o wiele szybszy :)


 Prezent dla mojej mamusi na Dzień Matki , kolory trochę przekłamane bo zdjęcie było dość ciemnie i rozjaśniając wyostrzyły się wszystkie kolory.




Tu prace nad kolejna podusią ....


 i efekt końcowy czyli podusia dla cioci Mirki.



Moje tegoroczne dżemy , jeżeli komuś się podobają etykietki to za darmo można je pobrać tu (klik)



A na koniec buziaki przesyłają moje chłopaki.


Pozdrawiam i do następnego razu , mam nadzieję ,że nie będzie już tak długiej przerwy.

7 grudnia 2014

Filcowa leśna zawieszka

Muszę w końcu pokazać mojego jesiennego posta.  Chciałam  coś  uszyć co by nie wymagało używania maszyny do szycia, ponieważ mój pełzający brzdąc kocha wszystkie kable więc maszyna musi jeszcze troszkę poczekać, dlatego tak rzadko tu bywam .
Padło na filc , bo nie wymaga obróbki ,pierwszy raz go używałam i okazał się bardzo wdzięcznym materiałem.
Powstała o taka zawieszka dla nowej Pani mojego synka , a raczej dla jej córeczek, ponieważ nie znam dziewczynek ani ich zainteresowań tematykę wybrałam neutralną czyli leśne zwierzątka.



Oczywiście efekt końcowy zawsze się różni od tego co sobie zaplanuję , ale i tak wyszło całkiem fajnie.


Poniżej kilka szczegółów , listki i kwiatki, literki oraz zwierzątka przyklejałam klejem na gorąco, bo tak szybciej było .








Powstała , też wiewióreczka , ale była zbyt intensywnie pomarańczowa i zakłóciła by całą  kolorystykę zawieszki, dlatego na nią nie trafiła  , ale została przymocowana do opakowania z liścikiem.




Teraz coś domowego archiwum :

Mój kochany  6-latek jako pierwszoklasista , już po pasowaniu :)


I mój Iguś
- na złość wiadomo komu .... jemy jabłka nawet jednym zębem :)


Uszyłam też dla Antosia strój ducha na Halloween , a na cukiereczki była torba z nietoperzami.
Zdjęcie tak tego nie oddaje , ale  na żywo wyglądał super , użyłam prześcieradła, gazy i tiul.


Dla wszystkich zaglądających tu jeszcze cioć przesyłamy jesienne buziaki.


Postaramy się jeszcze tu wpaść z świątecznymi ozdobami .
Buziaki.


16 sierpnia 2014

Letnie przetwory i etykiety na słoiki

Dziś nieco kulinarnie.
Jeżeli nie chcecie się zasłoiczkować na amen to nie zaglądajcie na jej bloga , bo to uzależnia , oczywiście żartuje , a chodzi mi o blog Bea w Kuchni , większość pyszności pochodzi właśnie z jej strony , więc poniżej linki do poszczególnych przepisów.

 Zaczynamy od syropu miętowego poniżej przepis, który trochę pozmieniałam po swojemu.
  
SYROP MIĘTOWY

Składniki :

  • ok.30 - 40 gałązek mięty ( ja użyłam odmiany mięta czekoladowa)
  • 50 dkg cukru ( ja wzięłam po 25 dkg cukru białego i brązowego)
  • 2 dag kwasku cytrynowego ( użyłam soku z jednej dużej cytryny)
  • 2 litry wody
Sposób wykonania :
Wodę zagotowujemy z cukrem i sokiem cytrynowym. Do gorącego syropu wkładamy umyte gałązki mięty i odstawiamy na ok. 24godz.
Wyjmujemy miętę, przecedzamy syrop. Zagotowujemy. Wrzący syrop wlewamy do butelek lub słoików  od razu zakręcamy. 

Mąż powiedział,że wyglądają jak próbki moczu , na szczęście tak nie smakują :), a mój starszy synek jest zachwycony jego smakiem.

 
 
Niestety na czereśnie już za późno , ale może w przyszłym roku ktoś skorzysta, bo  jest naprawdę przepyszny.

Po przepis na Confiture de Madame, czyli czereśniowy dżem dla Pań ;) odsyłam Was do Bei  (klik).

Zrobiłam też galaretkę z czerwonej porzeczki z jagodami , ale to była improwizacja więc nawet nie bardzo umiem odtworzyć przepis.


 Moja największa tegoroczna produkcja, ogórki w curry i kilka korniszonów . Po zeszło rocznej ciążowej produkcji ogórków kiszonych w tym roku nie zrobiłam ani jednego słoika "kiszeniaków", bo mam jeszcze zapas z zeszłego roku, ale za to z 10 kg ogórków zrobiłam ogórki w curry.
Przepis poniżej.


OGÓRKI W ZALEWIE CURRY

Składniki:
2,5 kg ogórków gruntowych,
cebula,
liście selera,

gorczyca
Zalewa ;
6 szkl.  wody
3 czubate łyżki curry
2 łyżki soli
1 szkl. octu
2 szkl. cukru


Przygotowanie:
 Wszystkie składniki zalewy zagotować i ostudzić. Ogórki obrać, przekroić na 4 części lub drobniej Do wyparzonych słoików na dno kładziemy  listek selera, ogórki układamy ciasno wzdłuż, na wierzchu kładziemy dwa krążki cebuli , zalewamy zalewą i zakręcamy.  Słoiki gotować przez 10 minut.



Dżem jagodowy, tu świeże jagody potraktowałam tylko żelfixem .


I mój tegoroczny debiut , czyli morelowe szaleństwo. Po dokładne przepisy odsyłam do Bei.

DŻEM MORELOWY Z NUTKĄ LAWENDOWĄ - przepis tu (klik)

 Nie wrzuciłam kwiatków lawendy bezpośrednio do gotującego się dżemu, tylko kwiatki zawiązałam w kawałek jałowej gazy , i kontrolowałam czy taka ilość lawendowego smaku mi wystarczy , bo chciałam tylko delikatny posmak , więc gdy już osiągnęły odpowiedni smak wyjęłam gazik.


A to zdecydowanie mój faworyt.
  

DŻEM MORELOWY Z AMARETTO

Przepis podobnie robiony jak ten z lawendą tylko zamiast lawendy dałam kilka chlustów Amaretto , a ile to nie wiem musicie według własnego upodobania.


"NUGATOWE" MORELE , czyli dżem morelowy z migdałami i pistacjami 

 PRZEPIS TU (klik)

Mi niestety nie udało się kupić niesolonych pistacji , więc zastąpiłam je nerkowcami i  też jest pysznie.




Teraz coś mniej pracochłonnego  i równie pysznego.

RUM Z ANANASEM I WANILIĄ - przepis tu   (klik)
Ja użyłam białego rumu , ze względu na cenę ciemnego :) 


Powstały jeszcze domowe ekstrakty z rumem: pomarańczowy , cytrynowy oraz migdałowy z dodatkiem pestek moreli - przepisy tu   (klik)


I tak pomału zapełniają się nasze szafki w piwnicy, jeszcze czekają nas suszone pomidory i pewnie powidła śliwkowe.Najbardziej ubolewam ,że przegapiłam truskawki w tym roku :). Tak długo czekałam ,aż pojawią się te kaszubskie aż w końcu się kończyły , sezon na nie jest stanowczo za krótki.
 

A na koniec coś dla pozytywnie zakręconych , a raczej zasłoiczkowanych , śliczne etykiety na domowe przetwory. Mi niestety nie udało się z nich w tym roku skorzystać , ale może którejś z Was się spodobają i przydadzą.


można je darmowo pobrać tu (KLIK).

Mam nadzieje ,że dotrwaliście do końca pozdrawiam i do następnego.

14 lipca 2014

Poduszeczki- owieczki

Dziś tylko szybciutko wpadam, by pokazać poduszeczki , które ostatnio uszyłam dla naszych sąsiadek z "góry" z okazji urodzin. Żeby owieczki się nie myliły siostrzyczkom zostały oznakowane :) , jedna dostała "K" jak Kalinka , a druga "B" jak Blanka.


Już wcześniej szyłam te owieczki , ale dużo mniejsze jako dekoracje wielkanocne , można zobaczyć o (tu). Tylko tym razem zrezygnował z koralików zamiast oczu , skoro mają służyć do przytulania, a jest się do czego przytulać bo uszyte są z mięciutkiego polarka.


Udało mi się nawet dokupić ubranka w podobnej kolorystyce.




A tu już prezenciki zapakowane


i kawaler gotowy na imprezkę :)



A na koniec kwiatki z naszej rabatki dla wszystkich , którzy tu jeszcze czasem zaglądają.



Pozdrawiam  i do następnego razu .

9 czerwca 2014

Pirackie przyjęcie urodzinowe

Kolejny rok za nami i kolejne urodziny Antosia, tym razem 6 urodziny postanowiliśmy uczcić wyprawiając pirackie przyjęcie . Pierwszy raz  robiłam kinderbal dla dzieciaków , ale chyba nie było tak źle, bo dzieciaki wychodziły zadowolone.
Solenizant sam wybrał listę  gości , więc z góry przepraszamy rodzinę  :) , ale Antoś zaprosił dzieci z którymi spędza najwięcej czasu czyli dzieciaki z klasy i sąsiadki.

Stroje pirackie nie były obowiązkowe, ale dzieci przyszły super poprzebierane.
To nasz mały pirat jeszcze bez brody :)


Zaproszenia były w formie map ze skarbami,

a w środku była taka treść.
Jeżeli chodzi o dekoracje, nie udało mi się zrobić wszystkiego co zaplanowałam , ponieważ moja drukarka nie chciałą ze mną współpracować , ( nie drukowałą czerwonego koloru) więc większość dekoracji i gadżetów kupiliśmy tu :
http://congee.pl


Darmowe grafiki z których nie udało mi się skorzystać , ale może się komuś przydadzą więc podaję linki
1)czerwono-czarne (klik)



2) granatowo-czerwone (klik)


3) i takie czerwono - czarne (klik)

4) te grafiki można pobrać tu (klik)


5) grafiki z niebieską kolorystyka znajdziecie tu (klik )





A to już moje babeczki -flagi , które ja wykorzystałam do swoich babeczek znajdziecie tu: (klik)


Czekoladowe babeczki ozdobione były rozgwiazdami z masy cukrowej ,  a waniliowe miały zrobione muszelki i rozgwiazdy z masy marcepanowej , no i jeszcze były fale zrobione z kremu budyniowego posypanego cukrem zafarbowanym niebieskim barwnikiem spożywczym.


Jeżeli chodzi o menu to zamiast zwyczajnych kanapeczek zrobiłam bułeczkowego węża, przepis znajdziecie tu (klik). Były też kruche babeczki z owocami.



Złoto piratów - czyli skrzydełka kurczaka w panierce z płatków kukurydzianych.






Owocowe szaszłyki , ja użyłam truskawek , bananów, winogron, mango i nektarynek.


Był jeszcze drugi stół ( zapomniałam pstryknąć foto) na którym stały jeszcze osobno owoce, chrupki, popcorn, paluszki i soczki.

Tort czekoladowo- truskawkowy  oczywiście w kształcie pirata , pierwszy raz robiłam tort z masą cukrową , ale wyszedł całkiem fajnie. Dzieciakom się podobał i każdy koniecznie chciał zjeść nos.


Upiekłam też kruche ciasteczka, zrobiłam je z przepisu na mazurek (klik) tylko zwiększyłam ilość masła do 200  g i  proporcjonalnie  zwiększyłam resztę składników. Masę cukrową zrobiłam z tego przepisu (klik) , tylko oczywiście nie przeczytałam dobrze przepisu i dałam za dużo wody i zamiast 800 g cukru , musiałam dać prawie 2 kg ,żeby miało odpowiednią konsystencję. :) Barwniki kupiłam na allegro.


Każdy gość wychodząc otrzymywał takie pirackie ciasteczko.


A tu już nasza wesoła załoga :)
Zabawę zaczęliśmy od zrobienia pirackich tatuaży i pomalowania buzi .


Potem w ruch poszła piracka mapa i gra -, każde dziecko dostało naklejkę kufer ze swoim imieniem , i to które  z zasłoniętymi oczami przykleiło swoja naklejkę jak najbliżej znaku " X", wygrywało.


Bawiliśmy się też w "wyspy" , każde dziecko dostało kartkę z wyciętym kształtem wyspy i naklejonymi pirackimi naklejkami, każdy musiał narysować groźnego pirata. Za najładniejszy rysunek , były nagrody , a ponieważ wszystkie rysunki były piękne więc wszystkie dzieci dostały drobne upominki. Potem ułożyliśmy wyspy w kółeczku , i tańczyliśmy do pirackich piosenek, gdy muzyka przestawała grać trzeba było szybko wskoczyć  na jakąś wyspę ,oczywiście za każdym razem jedna wyspa zostawała zabierana.


Bawiliśmy się też w szukanie skarbów , w domu i ogródku  były poukrywane buteleczki z karteczkami , gdzie trzeba szukać kolejnej wskazówki , żeby znaleźć skarb.
W buteleczkach były o takie wskazówki np.

" Tam wesoła jest zabawa,
bo piach sypie się z rękawa,
to nie plaża ,
czy już wiecie ,
gdzie piaskową bakę sklecisz"

albo

"Rozejrzyj sie wokoło,
 gdzie muzyczka gra wesoło.
By usłyszeć pioseneczkę ,
musisz pokręcić korbeczkę.
Tuba da ogromny huk,
a Ty zbóju bierz swój łup"

Pierwsza butelka  była na stole , druga w kołysce, kolejna była w wannie , potem w piaskownicy   , następna w piekarniku , ostatnia w tubie patefonu, która prowadziła do wielkiego kufra z klockami gdzie był ukryty mniejszy kuferek z dukatami, pirackimi siateczkami oraz karteczką .

"Brawo, gratulację zabawa skończona,
świetną robotę każdy pirat wykonał,
a żeby teraz każdy miał swój skarb ,
bierz siateczkę i w piniatę wal."

Podpisaliśmy siateczki i poszliśmy rozwalać piniate.


I tu było najwięcej frajdy , dzieciaki naśmiały się . Piniata też miała być piracka ,ale synuś poprosił o angry birdsa , więc mama spełniła życzenie. Pierwszy raz robiłam piniatę , zamiast na balonie zrobiłam na piłce do skakania więc piniata wyszła dość spora.
Poniżej link do strony z wydrukami twarzy i innymi pomysłami na przyjęcie z angry birdsami.


Bawiliśmy się też w przeciąganie liny, rozbijanie baniek mydlanych mieczami, " ogonki" , był też i mecz piłki nożnej, dziewczynki kolorowały pirackie kolorowanki, graliśmy też w grę , która polegała na ustawianiu piratów na bujającym się statku .


Oczywiście były też prezenty ( za które jeszcze raz wszystkim gościom dziękujemy) i czas dla dzieciaków by mogły rozpakować i pobawić sie nowymi zabawkami.


3 godz. zabawy minęły bardzo szybko,
 Tu specjalne podziękowania dla męża ,który pomagał mi zabawiać małych piratów , oraz dla mojej mamy , która dzielnie opiekowała się młodszym synkiem , który jest jeszcze za mały na pirackie zabawy.